20 lis 2012

a kysz!

Czy zastanawiałyście się kiedyś skąd biorą się zaskórniki i krostki na waszej twarzy? Z trądziku udało wam się już dawno wyrosnąć, jednak ciągle nie jest idealnie. A przecież tak o nią dbacie, używacie najlepszych kosmetyków, idealnie matowiącego i kryjącego podkładu, a co rusz pojawiają się jakieś nowe niespodzianki.
To robota CICHEGO ZABÓJCY.
Dzisiaj pragnę zwrócić waszą uwagę na podkłady, których moim skromnym zdaniem warto unikać SZEROKIM ŁUKIEM (szczególnie, jeśli macie wrażliwą, skłonną do zapychania cerę - tak jak ja ;)).
Nie ma co oszczędzać, buzię mamy tylko jedną i lepiej jest zapobiegać niż miesiącami naprawiać szkody.
 Jak zwykle posłużę się fotami z wizaż.pl
Zacznijmy od mistrza wśród mistrzów - tajnego agenta, którego misją jest zapychanie, obrzydliwe, zamaskowane, podstępne zapychanie. Podejrzewam, że jego pozytywna ocena, to wynik tego, że recenzje zostały napisane po czasie stosowania krótszym niż 2 miesiące. Albo pod wpływem myślenia "przecież on tak ładnie kryje i matowi, nareszcie nie widać wyprysków" - BZDURA! TO ON JEST WINOWAJCĄ! Wysuszająco - zapychającym winowajcą!
O kim mowa?
Rimmel Match Perfection, Cream Gel Foundation 
Zdaniem producenta:  "Rimmel Match Perfection Gel dzięki zaawansowanej technologii perfekcyjnie dopasowuje się do koloru cery i struktury skóry. Sprawia, że staje się ona świeża i rozświetlona.
Technologia Smart - Tone imituje strukturę skóry oraz jej karnację, dzięki czemu cera jest nieskazitelna. Zawiera ona barwniki wzbogacone kwasami aminowymi, które harmonijnie współgrają ze składnikami powierzchni skóry (stanowią w głównej mierze białka, duże i złożone cząstki zawierające łańcuchy kwasów aminowych). Pozwala to uzyskać naturalny kolor i efekt końcowy. W formule żelu znaleźć można również niebieskoszafirowe pigmenty, które niwelują żółtawy, niezdrowy odcień cery.
Rimmel Match Perfection Gel ma kremowo - żelową konsystencję, co wyróżnia go pośród pozostałych produktów z tej linii. Dzięki temu jest lekki i łatwo się rozprowadza nie pozostawiając smug. "
Moim skromnym zdaniem:  Warto zapamiętać tego wstręciucha i nie kupować, jedyny jego plus jest taki, że w ogóle nie jest wydajny, a co za tym idzie - krócej będzie nas męczył. Cera jest tak matowa, że twarz staje się płaska, odcień jest siny, skutki zapychania i wysuszania do takiego stopnia, że skóra się łuszczy, trzeba odwracać bardzo długo. Nie będę więcej pisać na temat tego podkładku.

Kolejną porażką, o której pisałam w poście Blask to nie illuminacja jest podkład Wake me up firmy Rimmel, możecie tam przeczytać więcej na jego temat oraz zobaczyć zdjęcie mojej błyszczącej twarzy.

Kolejny koszmarek, który niestety było mi dane wypróbować na sobie to
Rimmel Stay Matte , który


Zdaniem producenta: Zawiera tylko naturalne (! polecam przestudiowanie składu) składniki, jest delikatny, posiada kompleks z rumianku oraz ogórka, które łagodzą podrażnienia, a unikalny kompleks Natural Shine Control gwarantuje 12 - godzinny efekt matowego wykończenia (:D) i naturalny wygląd cery.

 Moim skromnym zdaniem:  Jasne "tylko naturalne składniki" , które powodują wysyp zaskórników. Podkład roluje się jak świeży makaron, a posmarowana nim twarz jest błyszcząca i lepka. Ma tylko dwa + : kosztuje 20zł , więc w razie pomyłki nie tracimy majątku i możemy go bez wyrzutów sumienia wyrzucić do kosza, drugi bardziej konkretny + jest taki, że nie wysusza.

Podsumowując: Naprawdę nie mam nic do firmy Rimmel, cenię sobie ich kosmetyki, szczególnie szminki, błyszczyki czy tusze do rzęs, ale cholera! Od robienia podkładów niech się trzymają z daleka, bo to są jakieś bomby zapychalniczo-zanieczyszczające skórę.



3 komentarze:

  1. O ile co do Stay Matta zdanie podzielam z opinią na temat Match Perfection się nie zgodzę. Wydajność dla mnie leży nie po stronie samego produktu a jego pojemności - opakowanie jest mniejsze niż standardowe, więc i szybciej się kończy. To, że podkład matuje dla grona użytkowniczek nie jest wadą a zaletą (ja zresztą płaskiego matu po jego użyciu nie zauważyłam). A siny odcień? Po to jest kilka odcieni do wyboru oraz testery, żeby dobrać odpowiedni dla siebie. A jeśli takowego nie ma, nie kupować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy post :) A już miałam się skusić a Match Perfection ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. nie miałam nigdy żadnych podkładów z rimmela, ale chyba będę się od nich trzymać z daleka.

    OdpowiedzUsuń