26 sie 2011

...


Mniej więcej w ten sposób zaczęłam dziś swój dzień. Pobudka o 12 , rogal z nutellą i solidna kawa. Jak widać na załączonym obrazku, żyję aktualnie jak koczownik, gdyż mój pokój jest wyłożony folią i ma podrapane ściany, a za stolik służy mi w nim stary taboret. Nadal jednak jest to moje ulubione miejsce na Ziemi, w tym bałaganie się budzę, jem, surfuję po necie... Nie wiem jak długo można wdychać pył ;) więc zachęcona przez moją absolutnie ostatnio osobę numer 1 - Olgę, staram się więcej czasu spędzać poza domem. Oczywiście nasze plany, co do spędzania wolnego czasu są zawsze ambitne, ale z reguły kończy się na babskich plotach w parku - z resztą nie wyobrażam sobie innej aktywności, kiedy na dworze jest 30 stopni, jedyne o czym się wtedy marzy to usiąść w cieniu jakichś starych drzew w mało uczęszczanym miejscu. W owym miejscu warto pozwolić sobie na nieumiarkowanie w jedzeniu, piciu, gadaniu bez sensu i szczerym śmiechu. Żadnych czynności fizycznych i intelektualnych tylko czysta uczta dla ducha i samopoczucia i za to Ci O. serdecznie dziękuję ;*

Kto by powiedział, że jeszcze chwila i wyskoczy nam 20stka ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz